"Ona tego nie potrafi..."
Tego dnia Reus nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Chodził w tę i z powrotem. Prześladowała go pewna myśl, jakby wspomnienie. Zastanawiał się czy to może być prawda? Nie, nie, ja zwariowałem - wmawiał sobie. Mimo wszystko wezwał opiekunkę dla Lucasa i żegnając się z synkiem postanowił spotkać się z przyjacielem.
Po kilku minutach był pod domem nikogo innego jak Sahina. Jemu mógł się wygadać. Nuri ciepło go powitał i zaprosił do salonu. Chciał go poczęstować czymś do picia lecz blondyn przerwał mu w połowie zdania.
- Myślisz, że to możliwe bym zwariował? - Sahin dziwnie na niego spojrzał. - Chyba mam schizy. - Odparł opadając na kanapę. Turek zaśmiał się lecz spoważniał widząc minę blondyna.
- Poważnie mówisz? Co się stało? - Zainteresował się siadając obok.
- Pamiętasz Majkę ? - Nuri przytaknął, a Marco opowiedział mu o tym co go dręczyło. - Nie wiem czy to wydarzyło się naprawdę, ale mam dziwne wrażenie, że ona naprawdę tam była.
- Byłeś pijany, stary wszystko jest możliwe. - Przerwał mu.
- Chciałbym się z nią jeszcze kiedyś spotkać. - Westchnął blondyn. - Brakuje mi jej, ale skrzywdziłem ją.
- Nie skrzywdziłeś, zachowałeś się jak na faceta przystało. Zostałeś ojcem, co miałeś zrobić...
- Nie wiem, ale to wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie mogłem z nią porozmawiać.
- Mogłeś Reus... - Zauważył jego przyjaciel. - Była tu cały czas, ale ty skakałeś obok Elizy nie zwracając na nic uwagi. Owszem w tamtym momencie ją skrzywdziłeś, ale nie tym, że zostałeś ojcem.
- Byłem głupi. Nadal jestem! - Zdenerwowany wstał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Kochasz ją? - To pytanie sprawiło, że blondyn stanął w miejscu i zaczął się zastanawiać.
- Kochałem. - Cicho westchnął. - To, że zostałem ojcem wszystko zmieniło.
- Wszystko dlatego, że oboje nie potrafiliście o siebie walczyć. Kochała cie ale odpuściła ze względu na Elizę, ty tak samo. Woleliście odstawić prawdziwe uczucia na bok i udawać, że poza przyjaźnią nic was nie łączy.
- Myślisz, że ułożyła sobie życie na nowo? - Zapytał z lekką nadzieją w głosie.
- Marco, nikt nie znał jej lepiej od ciebie. Bądźmy szczerzy, ona tego nie potrafi...
W życiu każdego z nas jest jedna niewypowiedziana tajemnica, niewybaczony żal, niespełnione marzenie i nieosiągalna miłość. Ale kiedyś w końcu nadchodzi ten czas gdy musimy ruszyć się z miejsca. Spełnić dane obietnice i coś zmienić. Do takiego wniosku doszła jedna z tymczasowych mieszkanek Dortmundu.
Właśnie szykowała się do wyjścia. Było już popołudnie, a ona była kompletnie czysta. Było to czymś nieprawdopodobnym, ale tego dnia nie chciała brać. Pragnęła wyglądać na w miarę normalną dziewczynę. Zrobiła dość mocny makijaż tak by ukryć czerwone podkrążone oczy i bladą twarz. Jednak mimo jej starań nadal wyglądała źle. Pozostało jej więc zabrać już tylko swoją torbę, założyć buty i wyszła kierując się w stronę obiektu, który kiedyś był jej świątynią. Miała plan. Dziś postanowiła zrobić pierwszy krok.
---------------------------------
Znów przepraszam, jakoś zagapiłam się i ominęła mnie niedziela ;d
Dzisiejszego dnia znów wracamy do szkoły, wkraczam do pierwszej klasy technikum. Przyznam szczerze, że jakoś mi ulżyło, może jednak ta klasa nie będzie taka zła... a Wam życzę tego samego i by ten rok szkolny był dla nas dobry :) Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i się ułoży.
Kolejny rozdział w czwartek.
Ciekawie się zapowiada! Ciekawe co to za plan ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Marco i Maja niebawem się spotkają.
Biedny ten Marco, mam nadzieję, że zazna wkrótce szczęścia.
Czekam na kolejny ;* Buziaki ;)
Ciekawi mnie jaki plan ma Majka :D Biedak myślał, że zwariował hah, koniecznie muszą się ponownie spotkać, tym razem kiedy Marco będzie trzeźwy :) Już nie mogę doczekać się czwartku w takim razie, dodawaj nowy rozdział jak najszybciej :D Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńO matko, jakież to ciekawe! Wciąga, niczym meksykańska telenowela! :>
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie to wszystko i nie mogę doczekać się czwartku...:)
Rozdział-genialny, jak zwykle :>
Serdecznie pozdrawiam i życzę szczęścia w szkole i nie tylko :)
Izaa ;*