" Już nigdy nic nie będzie tak jak dawniej."
Kilka dni później Marco poprosił Majkę o spotkanie, czuł, że sobie nie radzi, a właśnie jej chciał się wygadać. Kiedyś mogli przyjść do siebie z każdym problemem, miał nadzieję, że i tym razem będzie tak samo.
Czekał w kawiarni już dobre 20 minut, a dziewczyna nadal się nie pojawiła. W końcu ujrzał sylwetkę zmierzającej do niego dziewczyny. O dziwo miała założony kaptur i okulary przeciwsłoneczne, nie było zimno, ale słońce nie świeciło, więc trochę go to zdziwiło. Usiadła naprzeciw niego bez słowa.
- Cześć? - Odezwał się pierwszy.
- Hej.
- Co jest ? Widzisz słońce, którego nie ma? - Zaśmiał się. Dziewczyna krzywo na niego spojrzała i z cichym przekleństwem zdjęła kaptur i okulary. Mężczyzna doznał szoku. Jak ona wyglądała? Była... nie nie potrafił nawet tak pomyśleć, ale jej obecny wygląd wskazywał na to, że ona znów wróciła do ćpania.
- Co się tak gapisz? - Burknęła zła.
- Zastanawiam się, bo wiesz myślałem, że z tym skończyłaś.
- Bo skończyłam. - Zaśmiała się gorzko. - Ale wiesz, pewien dupek zostawił mnie samą w nieodpowiednim momencie i bum ! Znów ćpam. Byłam nawet na odwyku, ale zwiałam. - Wyznała, a blondyn dobrze wiedział, że to on był tym dupkiem.
- Nie chciałem. Nie pomyślałem o tym.
- Spokojnie, zakochałeś się, rozumiem... tak jakby.
- Zostałem ojcem, wypadało wziąć ślub. - Westchnął.
- Nie tłumacz się, straciłam tylko kumpla, nic się nie stało. - Wydusiła, oszukując samą siebie.
- Pomogę ci.
- Daj spokój, nikt mi nie pomoże. - Odparła poprawiając się na krześle. - Miałeś jakąś sprawę. Mów.
- Tak, chciałem pogadać, ale masz swoje problemy i nie chcę...
- Moje życie to jeden wielki problem. Mów. - Nalegała.
- Chodzi o Elizę.
- Domyślam się.
- Ciągle się kłócimy. Nie pasujemy do siebie, ja czuje, że nie daje już rady.
- Weźcie rozwód.
- Nie mogę, nie zrobię tego Lucasowi. Ma prawo mieć oboje rodziców.
"Jakiś ty naiwny" - Pomyślała.
- W takim razie ja ci nie pomogę. - Odparła, wiedząc, że gdyby wyznała prawdę coś by się zmieniło.
- Wszyscy radzą to samo, ale mały jest całym moim życiem. Nie chce go krzywdzić.
- Daj spokój on i tak nie ma matki.
- Kontaktowałaś się z Elizą? Skąd to wszystko wiesz? - Zapytał podejrzliwie.
- Wiem więcej niż mogłoby ci się wydawać. Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać, szczerze porozmawiać. - Podkreśliła ostatnie słowa wstając od stolika i odchodząc, zauważyła jednak, że blondyn za nią idzie.
- Jesteś jakaś dziwnie tajemnicza.
- Reus, zmieniłam się, czego oczekiwałeś? Że jak znów spotkamy się po 2 latach to nadal będę tą szczęśliwą odmienioną siedemnastolatką? - Zaszkliły jej się oczy.
- Skrzywdziłem cię. - Spojrzał na nią ze smutkiem.
- Zmieniłeś moje życie. Dwa razy. Najpierw wyciągnąłeś mnie z dna, a później odchodząc sprawiłeś, że znów nie miałam dla kogo walczyć, dla kogo żyć.
- Daj sobie pomóc.
- Nie. To niemożliwe, daj mi spokój. Niech będzie tak jak jest. Nie przyjechałam tu po pomoc. Nie rozmawiajmy o tym.
- Długo zostaniesz?
- Jeszcze nie wiem. To zależy.
- Od czego?
- Ode mnie. - Uśmiechnęła się mimowolnie. Tak, to właśnie on sprawiał, że się uśmiechała.
- Możemy się przejść? - Zapytał z nadzieją, a Majka kiwnęła głową, na znak, że się zgadza. Nie miała takich planów, ale wszystko potoczyło się inaczej. Spędziła z piłkarzem dużo czasu, więcej niż by chciała. Nie spodziewała się, że tak się przed nim otworzy. Wspominali tamte lata gdy byli nierozłączni, dobrze się przy tym bawiąc. Rozmawiali o wszystkim jednak oboje omijali temat Elizy i odejścia blondyna. Do dziewczyny dotarło, że chce czy nie, to on daje jej minimalne szczęście, w które od dawna nie wierzy. Czuła się przy nim tak jak wtedy gdy miała 17 lat, gdy sprawił, że przestała ćpać i choć przez chwilę potrafiła cieszyć się życiem. W głębi duszy chciała by tamte czasy wróciły. Ale wszystko się zmieniło i mimo, że przy nim nieznacznie poprawiał jej się humor to już nigdy nic nie będzie tak jak dawniej.
*
Blondyn spędził z dawną przyjaciółką miło dzień. Majka sprawiała, że mógł zapomnieć o trudnej sytuacji z żoną i cieszyć się, że dawne czasy w małym stopniu powróciły. Czuł się jednak winny tego w jakim stanie jest teraz dwudziestolatka, to przez niego znów niszczy sobie życie. Chciałby jej jakoś pomóc, ale ona na to nie pozwala. Ma nadzieję, że jednak kiedyś do niej dotrze i ponownie będzie mógł zmienić jej życie na lepsze, tym razem już go nie niszcząc. --------------------------------------------
Jeśli już przeczytacie to błagam skomentujcie, bo to przykre, że jest tyle wyświetleń, a pod rozdziałami są po 3-4 komentarze.
Dziękuje i pozdrawiam.
Biedny Marco:-(
OdpowiedzUsuńKiedy next?
za tydzień, również w niedzielę.
UsuńOch, Boże drogi!
OdpowiedzUsuńRozdział jest fenomenalny! Boże Maja...biedna, kochana Maja...<3 Nie ma lekko. Widać,że Marco był dla niej takim ,,narkotykiem'',a kiedy odszedł...nóż w plecy!
Ech, mam nadzieję,że relacje między nimi się odbudują...że znowu będą nierozłączni!
Tak, jak mówiłam, fenomenalny rozdział! Jeju, kobieto...po przeczytaniu każdego jednego rozdziału...jestem pod wrażeniem!
Czekam na kolejny, wyborny rozdział!
Pozdrawiam, Izaa! ;*
Biedny Marco -.- Oby wziął jak najszybciej rozwód z Elizą!
OdpowiedzUsuńBiedna Maja... mam nadzieję że jej relacje z Marco będą znów dobre. Zapowiada się naprawdę ciekawie. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Masz taki talent że tylko pozazdrościć! ;*
Buziaki kochana ;*
Szkoda, że ją wtedy skrzywdził, teraz musi odpokutować za swoje winy i nie tak łatwo będzie mu na nowo odbudować bliższą znajomość a przede wszystkim zaufanie Majki :) Mam nadzieję, że pomoże mu rozstać się z żoną :) Czekam niecierpliwie na nexta :* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBiedna Majka.. W pewnym sensie rozumiem ją samą i jej sytuację. To przykre,że nie oboje nie mogą być tak szczęśliwi jak kiedyś :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje,że dalsze losy będą łaskawsze dla obojga :)
Czekam na nn i pozdrawiam Miaa : *