niedziela, 29 września 2013

Rozdział XI

 "Zniknij z mojego życia."

Minęły dwa tygodnie od tego wydarzenia  w hotelu. Majka każdego dnia powoli się dobijała. Nie było chwili by była trzeźwa. Nie radziła sobie z obecną sytuacją. Musiała ćpać, inaczej już by jej nie było. Problemem jednak stały się pieniądze. Kasa na koncie się skończyła, a rodzice twierdząc, że odeszła bez słowa krzywdząc ich - nie chcieli jej nic wysłać. Zmuszona była znaleźć pracę, albo poprosić kogoś o pożyczkę. Wybrała to drugie.  Ubrała się i wyszła z hotelu, kierując się w stronę domu osoby, której dawno nie widziała. Ze złośliwym uśmiechem na twarzy zadzwoniła do drzwi i ujrzała przed sobą średniego wzrostu blondynkę. Wyglądała na wściekłą.
- Co ty tu robisz?
- Miło cie widzieć siostrzyczko. - Zaśmiała się i weszła do środka wymijając kobietę.
- Wynoś się !
- Bo co ? Zapominasz się kochana. - Odparła rozglądając się po mieszkaniu.
- Czego chcesz? Kasy?
- Mhm, tak jakby.
- Dam ci ale masz zniknąć nim Marco cie zobaczy.
- Oj Elizka. On wie, że tu jestem.
- Jak to ? - Zapytała wciskając Majce w dłoń kilka banknotów.
- Normalnie, przyjaźnimy się. Zapomniałaś? - Podeszła do niej śmiejąc się. Blondynka się odsunęła. - Boisz się? Spokojnie, nie powiedziałam mu.... jeszcze.
- Zniknij z mojego życia. - Wysyczała.
- Nie. Tak jak ty wpieprzyłaś się w moje, tak ja szybko z niego nie odejdę. - Eliza przestraszona słowami młodszej siostry gotowa była usunąć ją z mieszkania, ale w tej chwili w pokoju pojawił się Reus.
- Majka, dawno cie nie widziałem . - Powiedział uważnie się jej przyglądając.
- Tak, wpadłam tylko na chwilę, przywitać się z siostrą, prawda El? - Zwróciła się do niej.
- Mhm. - Wymusiła uśmiech, w duchu nienawidząc Majki.
- Muszę już lecieć, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - Spojrzała na siostrę czując na sobie jej lodowate, pełne złości spojrzenie.  - Trzymajcie się. - Pożegnała się i zadowolona z siebie opuściła mieszkanie Reusów. Nie wracała do hotelu, od razu poszła do klubu,  by wykorzystać pieniądze jakie dostała.

W tym samym czasie Eliza nadal stała w salonie udając, że wizyta siostry ją cieszy. Uważała, że Majka na zbyt wiele sobie pozwala i jest niebezpieczna. Będzie musiała coś zrobić, by ta nie wydała jej tajemnicy. Nie wie jak Majka dowiedziała się prawdy, ale pewne jest, że jest przebiegła i na pewno zrobi wszystko by Eliza musiała się martwić, że prawda wyjdzie na jaw, a co gorsza może odebrać jej Marco. Blondynka nie może do tego dopuścić, to zniszczyłoby wszystko co do tej pory osiągnęła. Musi coś wymyślić...

*
Marco z wrażeniem, że słowa obu kobiet nie były szczere wrócił do zabawy z synem. Miał dziś wolne, tak więc cały dzień poświęcił dla Lucasa. Chciałby wiedzieć co ukrywają Majka i Eliza, ale od nich trudno będzie się czegokolwiek dowiedzieć. Ciekawiła go ta cała sytuacja, ale bardziej cieszył się, że znów mógł zobaczyć Majkę, z którą nie spotykał się od tego incydentu w hotelu. Postanowił, że musi się z nią spotkać. Na osobności, tak by mógł nacieszyć się jej obecnością.


*
Nim brunetka zdążyła wydać choćby euro, usłyszała dzwoniący telefon. Był to Reus. Nie spodziewała się tego, ale mimo to odebrała. Pragnął się spotkać, jednak Majka odmówiła twierdząc, że nie najlepiej się czuje. Bała się spotkania z nim sam na sam. Chciała tego, ale nie mogła. Będzie w końcu zmuszona wyjawić prawdę, tym bardziej teraz gdy Eliza wie, że Majka jest w Dortmundzie i na pewno za wszelką cenę będzie chciała jej przeszkodzić. Dlatego zrobi to jak najszybciej.... ale jeszcze nie teraz, nie dziś.

-----------------------------------------------------
Zapraszam również na : http://casella-reus-story.blogspot.com/ , nie mam pewności czy pojawi się rozdział w przyszłym tygodniu więc dodaję go już teraz.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział X

 " Mam wrażenie, że coś ukrywasz..."

Mijały dni, tygodnie, a Majka nadal nie umiała wyznać Marco tego co odkryła dwa lata temu. Spotykała się  z nim raz-dwa razy w tygodniu. Widziała, że piłkarz stara się jakoś do niej dotrzeć, ale ta nie chciała robić sobie nadziei, że kiedyś znów może być dobrze. Byli dla siebie niby przyjaciółmi. Dlaczego niby ? Bo oboje dobrze wiedzieli, że ukrywają swe prawdziwe uczucia. Nigdy oficjalnie nie byli razem, ale to nie znaczy, że się nie kochali. Kochali i to bardzo, ale niestety los chciał tak, że nawet ta ich przyjaźń kiedyś się urwała. Teraz już dawne czasy nie wrócą, bo Majka miała plan co do swojej przyszłości. Przyszłości, której nigdy nie będzie...
- Piękna pani zatańczy ? - Usłyszała za sobą głos Sahina.
- Nuri ! Hej, wybacz ale czekam na kogoś. - Wymusiła uśmiech rozglądając się po klubie w którym właśnie się znajdowała.
- To ten ktoś poczeka na ciebie. - Złapał ją za rękę i wyprowadził z budynku.
- Ej co ty robisz? - Wyrwała mu się gdy byli już na zewnątrz.
- Powinnaś trzymać się z daleka od takich miejsc.
- Niby czemu ? - Zaśmiała się.
- Przestań, wiem, że znowu ćpasz.
- Nic ci do tego. To moje życie. - Syknęła i chciała go wyminąć.
- Skoro tak, to po co tu przyjechałaś? - Zapytał zatrzymując ją.
- Bawić się?
- Nie. Jesteś tu bo go kochasz.
- Zamknij się. Nic nie wiesz.
- Wiem, przecież sama to przyznałaś, gdy odszedł.
- Byłam pijana. A jeśli chcesz wiedzieć, to tak, jestem tu ze względu na niego. Ale nie dlatego, że go kocham, a dlatego, że wiem więcej niż bym chciała i on powinien o czymś wiedzieć.
- O czym? - Zaciekawił się turek.
- Że ta cała Eliza to zwykła suka, a on jest naiwny jak dziecko. - Powiedziała i weszła do z powrotem do klubu, zostawiając turka samego.

Po rozmowie z Sahinem wróciła do klubu i odebrała to po co tu przyszła. Już po chwili nie orientowała co się wokół dzieje, było jej dobrze i czuła  się wolna. Nie przejmowała się nikim ani niczym. Wszystko odeszło na dalszy plan, a ona upajała się chwilą spokoju.
Następnego dnia obudziła się w swoim hotelowym pokoju, jak się tu znalazła ? Nie miała pojęcia. Podniosła głowę z poduszki i rozejrzała się po pokoju. Nic podejrzanego, poza męską bluzą leżącą na satynowej pościeli. Szybko poderwała się z łóżka i wzięła do ręki męską odzież. Uderzył ją mocny zapach perfum, znała go. Nadal trzymając bluzę w ręce odwróciła się i podskoczyła przestraszona.
- Raany, Reus nie strasz. - Zawyła. - Co ty tu w ogóle robisz? - Zdziwiła się.
- Wczoraj Nuri zadzwonił, że trzeba cię zabrać z klubu.
- Ach, jaki on miły. - Syknęła. - To chyba twoje. - Rzuciła mu bluzę.
- Lepiej się czujesz?
Dziewczyna spojrzała na niego i na jej twarzy pojawił się grymas uśmiechu. - Ja zawsze się dobrze czuje.
- Szczególnie wczoraj.
- Żebyś wiedział.
- Nie pojmuję, jak możesz tak sobie niszczyć życie. - Zmienił ton na ostrzejszy.
- Najwidoczniej mogę. Dzięki, że odstawiłeś mnie do hotelu, a teraz możesz już iść.
- Sahin wspomniał, że chciałaś mi coś ważnego powiedzieć. - Odparł gdy ta stała tyłem do niego, szukając ubrań na dzisiejszy dzień. Zaśmiała się pod nosem i spojrzała mu w twarz.
- Nie przypominam sobie. - Odparła zła.
- Na pewno? Bo mam wrażenie, że coś ukrywasz. - Złapał ją za dłoń.
- Wyjdź.
- Ale... - Mina mu zrzedła, miał wrażenie, że dziewczyna zaraz wybuchnie płaczem.
- Proszę wyjdź. - Powtórzyła łagodniej, ale nie wyszedł. Zamiast tego mocno ją przytulił.
- Nie rób tego nigdy więcej. - Wyrwała mu się z uścisku. - Sahin mówił prawdę. Powiem ci, ale jeszcze nie teraz. - Powiedziała otwierając mu drzwi. - Żegnam.
- Dzwoń jakby coś. - Nie wiedział co powiedzieć, więc wydukał pierwsze co ślina przyniosła mu na język i wyszedł.
- Idiotka. - Szepnęła sama do siebie i zamknęła się w łazience.
W tym momencie pokazała jak jest słaba. Mogła wyznać mu prawdę. Mogła, ale tego nie zrobiła. Dlaczego? Bo wie, że to będzie koniec. Nie uwierzy jej. Blondyn znów odejdzie, a ona tego nie przeżyje.


---------------------------------------------------------------
O rany przeczytałam to opowiadanie od początku i to tragedia. Musze to zmienić bo wiecznie opisuję coś co wcale nie posuwa historii na przód. Muszę się spiąć i myślę, że w 14-15 rozdziale w końcu wyjawię tajemnicę skrywaną przez Majkę bo zapewne już Was to irytuje.

Na dwóch pozostałych blogach również pojawiły się rozdziały :
http://casella-reus-story.blogspot.com/
http://how-much-life-is-in-your-days.blogspot.com/

poniedziałek, 16 września 2013

Zapraszam

Założyłam nowego bloga, będzie to opowiadanie o mnie, moim  życiu ale żeby nie przynudzać dużą rolę oczywiście odegrają tam piłkarze ;) Większość będzie wytworem mojej wyobraźni, ale jak wspomniałam będę kierować się głównie swoim życiem. Chciałabym mieć właśnie coś swojego, o sobie, a że żyję piłką nożną to tematyka nie będzie różniła się od innych moich opowiadań.
Jest dla mnie to naprawdę ważna historia także jeśli ktoś jest chętny to zapraszam : http://how-much-life-is-in-your-days.blogspot.com/ 

niedziela, 15 września 2013

Rozdział IX

 " Już nigdy nic nie będzie tak jak dawniej."


Kilka dni później Marco poprosił Majkę o spotkanie,  czuł, że sobie nie radzi, a właśnie jej chciał się wygadać. Kiedyś mogli przyjść do siebie z każdym problemem, miał nadzieję, że i tym razem będzie tak samo.
Czekał w kawiarni już dobre 20 minut, a dziewczyna nadal się nie pojawiła. W końcu ujrzał sylwetkę zmierzającej do niego dziewczyny. O dziwo miała założony kaptur i okulary przeciwsłoneczne, nie było zimno, ale słońce nie świeciło, więc trochę go to zdziwiło. Usiadła naprzeciw niego bez słowa.
- Cześć? - Odezwał się pierwszy.
- Hej.
- Co jest ? Widzisz słońce, którego nie ma? - Zaśmiał się. Dziewczyna krzywo na niego spojrzała i z cichym przekleństwem zdjęła kaptur i okulary. Mężczyzna doznał szoku. Jak ona wyglądała? Była... nie nie potrafił nawet tak pomyśleć,  ale jej obecny wygląd wskazywał na to, że ona znów wróciła do ćpania.
- Co się tak gapisz? - Burknęła zła.
- Zastanawiam się, bo wiesz myślałem, że z tym skończyłaś.
- Bo skończyłam. - Zaśmiała się gorzko. - Ale wiesz, pewien dupek zostawił mnie samą w nieodpowiednim momencie i bum ! Znów ćpam. Byłam nawet na odwyku, ale zwiałam. - Wyznała, a blondyn dobrze wiedział, że to on był tym dupkiem.
- Nie chciałem. Nie pomyślałem o tym.
- Spokojnie, zakochałeś się, rozumiem... tak jakby.
- Zostałem ojcem, wypadało wziąć ślub. - Westchnął.
- Nie tłumacz się, straciłam tylko kumpla, nic się nie stało. - Wydusiła, oszukując samą siebie.
- Pomogę ci.
- Daj spokój, nikt mi nie pomoże. - Odparła poprawiając się na krześle. - Miałeś jakąś sprawę. Mów.
- Tak, chciałem pogadać, ale masz swoje problemy i nie chcę...
- Moje życie to jeden wielki problem. Mów. - Nalegała.
- Chodzi o Elizę.
- Domyślam się.
- Ciągle się kłócimy. Nie pasujemy do siebie, ja czuje, że nie daje już rady.
- Weźcie rozwód.
- Nie mogę, nie zrobię tego Lucasowi. Ma prawo mieć oboje rodziców.
"Jakiś ty naiwny" - Pomyślała.
- W takim razie ja ci nie pomogę. - Odparła, wiedząc, że gdyby wyznała prawdę coś by się zmieniło.
- Wszyscy radzą to samo, ale mały jest całym moim życiem. Nie chce go krzywdzić.
- Daj spokój on i tak nie ma matki.
- Kontaktowałaś się z Elizą? Skąd to wszystko wiesz? - Zapytał podejrzliwie.
- Wiem więcej niż mogłoby ci się wydawać. Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać, szczerze porozmawiać. - Podkreśliła ostatnie słowa wstając od stolika i odchodząc, zauważyła jednak, że blondyn za nią idzie.
- Jesteś jakaś dziwnie tajemnicza.
- Reus, zmieniłam się, czego oczekiwałeś? Że jak znów spotkamy się po 2 latach to nadal będę tą szczęśliwą odmienioną siedemnastolatką?  - Zaszkliły jej się oczy.
- Skrzywdziłem cię. - Spojrzał na nią ze smutkiem.
- Zmieniłeś moje życie. Dwa razy. Najpierw wyciągnąłeś mnie z dna, a później odchodząc sprawiłeś, że znów nie miałam dla kogo walczyć, dla kogo żyć.
- Daj sobie pomóc.
- Nie. To niemożliwe, daj mi spokój. Niech będzie tak jak jest. Nie przyjechałam tu po pomoc. Nie rozmawiajmy o tym.
- Długo zostaniesz?
- Jeszcze nie wiem. To zależy.
- Od czego?
- Ode mnie. - Uśmiechnęła się mimowolnie. Tak, to właśnie on sprawiał, że się uśmiechała.
- Możemy się przejść? - Zapytał z nadzieją, a Majka kiwnęła głową, na znak, że się zgadza. Nie miała takich planów, ale wszystko potoczyło się inaczej. Spędziła z piłkarzem dużo czasu, więcej niż by chciała. Nie spodziewała się, że tak się przed nim otworzy.  Wspominali tamte lata gdy byli nierozłączni, dobrze się przy tym bawiąc. Rozmawiali o wszystkim jednak oboje omijali temat Elizy i odejścia blondyna. Do dziewczyny dotarło, że chce czy nie, to on daje jej minimalne szczęście, w które od dawna nie wierzy. Czuła się przy nim tak jak wtedy gdy miała 17 lat, gdy sprawił, że przestała ćpać i choć  przez chwilę potrafiła cieszyć się życiem. W głębi duszy chciała by tamte czasy wróciły. Ale wszystko się zmieniło i mimo, że przy nim nieznacznie poprawiał jej się humor to już nigdy nic nie będzie tak jak dawniej.

*
Blondyn spędził z dawną przyjaciółką miło dzień. Majka sprawiała, że mógł zapomnieć o trudnej sytuacji z żoną i cieszyć się, że dawne czasy w małym stopniu powróciły. Czuł się jednak winny tego w jakim stanie jest teraz dwudziestolatka, to przez niego znów niszczy sobie życie. Chciałby jej jakoś pomóc, ale ona na to nie pozwala. Ma nadzieję, że jednak kiedyś do niej dotrze i ponownie będzie mógł zmienić jej życie na lepsze, tym razem już go nie niszcząc.


--------------------------------------------
Jeśli już przeczytacie to błagam skomentujcie, bo to przykre, że jest tyle wyświetleń, a pod rozdziałami są po 3-4 komentarze. 
Dziękuje i pozdrawiam.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział VIII

 " Był dla niej wszystkim."

Po spotkaniu z Marco zamknęła się w łazience i wpatrywała się tępo w swe odbicie. Dotarło do niej, że to wszystko nie będzie takie łatwe. W obecności Reusa nie potrafiła wykrztusić słowa. Peszył ją, tak jak dawniej. Sprawiał, że stawała się nieśmiałą, niewinną dziewczynką. Poznali się gdy miała 16 lat. Wraz z siostrą zamieszkały w Dortmundzie u ciotki z powodu problemów rodzinnych. Była bliska rodzinie dlatego dziewczyny mieszkały właśnie tu, w czasie gdy rodzice jeździli po całym świecie w poszukiwaniu pracy. Poznała go przypadkowo. Właściwie znalazł ją siedzącą samotnie na krawężniku. Płakała.
- Coś się stało ? Dlaczego płaczesz? - Spytał blondyn siadając obok.
- Nie twoja sprawa. - Burknęła i chciała odjeść.
- Chciałbym wiedzieć dlaczego autorka tak pięknych oczu wylewa łzy. - Podszedł bliżej.
- Nie za stary jesteś, żeby się do mnie przystawiać? - Zaśmiała się mimowolnie.
- Jestem Marco. - Wyciągnął dłoń.
- Majka. - Westchnęła ponownie siadając na krawężniku.
- Ile masz lat?
Dziewczyna spojrzała na niego podejrzanie. - Okey, kobiet o wiek się nie pyta.Przepraszam. - Zaśmiał się.
- 16. - Odparła po dłuższej chwili.
- To tylko 4 lata.
- Co ?
- Dzielą nas 4 lata. - Uśmiechnął się i właśnie tym uśmiechem sprawił, że nastolatka będzie miała go w myślach na długie lata. - Ale nadal nie wiem co się stało.
- Nic. Życie jest pojebane, a ja staczam się na dno.


Wspomnienia, miała ich tak wiele. Każde sprawiały ból, nawet te przyjemne, bo uświadamiały jej, że to co było już nigdy nie wróci. Rysując krwią po umywalce przywoływała w myślach wszystkie te momenty w których dzięki niemu się uśmiechała. Właśnie, nie zauważyła nawet kiedy w jej dłoni pojawiła się żyletka, robiąc kilka krótkich cięć. Zabandażowała rękę, zmyła krew z umywalki i przeniosła się ze swoimi myślami do sypialni. Położyła się wygodnie na łóżku i wracała myślami do każdego dnia spędzonego z piłkarzem. Dokładnie pamiętała każdą ich rozmowę, uśmiechy. Wspólne kąpiele w jeziorze, opalanie się. Była pewna, że gdy dowie się jaka naprawdę jest, że jest narkomanką to on odejdzie. Ale on został i pomógł jej. Nie brała przez ponad rok, dopóki nie odszedł...
Chciała czy nie, kochała go. Był dla niej wszystkim. Ufała mu, gdy miała 17 lat oddała mu się w całości. Nie żałowała. Był jej pierwszym mężczyzną. Pierwszym i jedynym. Ale po dwóch latach sielanki coś się zepsuło, pojawiła się ona. Reus odszedł a wraz z nim odeszło z niej życie. Straciła całą chęć do życia, wróciła do ćpania, powolnego zabijania się. Ale wcześniej obiecała sobie, że pewnego dnia zniszczy życie tej, która odebrała jej szczęście, którego mogła tak krótko smakować.
Jednak ona nie skrzywdzi nikogo, wyzna jedynie prawdę. Prawdę, która zniszczy jej własną siostrę.


 *
Następnego dnia w domu Reusów od rana dało się słyszeć krzyki. Eliza awanturowała się o to, że mąż nie powiadomił jej o tym, że po meczu nie wróci do domu, dlatego ta zmuszona była zostać z dzieckiem.
- Do jasnej cholery ! To twoje dziecko, chyba możesz od czasu do czasu z nim zostać? Ja ciężko pracuje, więc chociaż raz po meczu mogę iść z chłopakami świętować, nie sądzisz?
- A nie pomyślałeś, że może i ja chciałabym gdzieś wyjść? - Kobieta w złości rzuciła kubkiem o podłogę.
- Cały czas gdzieś wychodzisz, nigdy cie nie ma ! Chociaż ten jeden raz mogłaś zająć się Lucasem ! Stało ci się coś?
- Owszem stało. Mam ważniejsze sprawy niż ten dzieciak. - Powiedziała o słowo za dużo.
- Słucham? - Nie dowierzał blondyn. - Coś ty powiedziała? - Przecież jesteś jego matką. Jak w ogóle możesz tak mówić, czy myśleć?
- W co ja się wpakowałam. - Wyszeptała tak by Marco nie słyszał.
- Co?
- Nic. Posprzątaj to. - Rzuciła wychodząc z kuchni.
Reus wzburzony rozmową chciał, czy nie - musiał posprzątać resztki potłuczonego naczynia. Nie wierzył w to co właśnie powiedziała Eliza. Jak można nie kochać własnego dziecka? To było dla niego nie do pomyślenia.


------------------------------------
Od teraz na tym blogu rozdziały będą dodawane co tydzień - tylko w niedziele
Ale ruszam właśnie z nowym blogiem [ http://casella-reus-story.blogspot.com/ ], na który serdecznie Was zapraszam, tam rozdziały również będą dodawane w niedziele, ale co dwa tygodnie, tak bym miała więcej czasu na ogarnięcie tych dwóch blogów. Póki co są tam tylko bohaterowie, ale wieczorem dodam jeszcze prolog.
Proszę o komentarze i zapraszam na drugi blog ;)

czwartek, 5 września 2013

Rozdział VII

 "Znów być jej przyjacielem."

Właśnie dziś odbywał się pierwszy w tym sezonie mecz. Superpuchar Niemiec. Wspaniały początek sezonu, bo puchar w końcu walczyła Borussia Dortmund z rzekomo niezniszczalnym Bayernem Monachium. W wyjściowym  składzie wyszedł niepocieszony rozmową z Sahinem Reus. Mimo, że gdzieś nadal w myślach miał tamtą rozmowę dawał z siebie wszystko i strzelił dwie bramki. To  on strzelił pierwszą i ostatnią bramkę w tym meczu i w ten właśnie sposób Borussia pokonała Bayern 4:2. Kibice szaleli z radości, skakali, śpiewali i nawet płakali widząc jak ich bohaterowie odbierają puchar. Wszyscy byli dumni z piłkarzy. Był to niezwykły mecz, chłopcy udowodnili, że każdego mogą pokonać. Napełnieni radością wychodzili ze stadionu by uczcić zwycięstwo. Śmiali się  i wesoło rozmawiali kłócąc się czyja bramka była najlepsza.
- Hej. - W pewnej chwili usłyszeli za sobą melodyjny jakby trochę drżący głos. Wszyscy w jednej chwili się odwrócili. Przez jakiś czas przyglądali się autorce krótkiego "hej", jednak niektórzy już po chwili ją  poznali, inni natomiast stali nie wiedząc kim jest owa dziewczyna. Jedynie Reus stał jakby ujrzał ducha, nie ruszał się wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczyma dopóki Sahin nie podbiegł do dziewczyny by ją przytulić.
- Majka. - Wyszeptał cicho Marco i podszedł do stojącej przed nim dziewczyny. Uśmiechnęła się do niego, pierwszy raz od bardzo dawna. Uśmiechnęła, ale ze smutkiem. - Co ty tu robisz? - Zapytał odrywając się od niej.
- Mam tu kilka spraw do załatwienia. - Odparła przyglądając mu się.
- Ej to idziemy ? - Wtrącił się jeden z piłkarzy.
- Idźcie. Ja zostanę. - Powiedział Reus nadal przyglądając się brunetce.
- Pewny jesteś? - Rzucił inny.
- Tak jest pewny. Chodźmy. - Pogonił ich Sahin uśmiechając się.
- Może lepiej idź? - Cicho zapytała.
- Później do nich dołączę. - Odparł nadal nie wierząc, że to właśnie ona przed nim stoi. Podszedł do najbliższej ławki i siadając zaśmiał się. Dziewczyna usiadła obok.
- Z czego się śmiejesz? - Zapytała.
- Czyli naprawdę widziałem cie w klubie? Nie oszalałem ?
- Myślałam, że nie będziesz pamiętał. - Odparła patrząc w niebo.
- Ale pamiętam, jak przez mgłę ale jednak. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że cię widzę.
Chciała odpowiedzieć tym samym, bo tak było, ale z drugiej strony obecność blondyna sprawiała jej też ból. Westchnęła więc i spojrzała na niego niepewnie.
- Co u Elizy ?
- Po staremu. - Odparł cicho.
- Czyli moja siostrzyczka nigdy się nie zmieni. - Zaśmiała się zdając sobie sprawę z tego, że postawa Elizy krzywdzi Marco.
Tym własnie zdaniem ponownie uświadomiła Reusowi, że dziewczyna, którą skrzywdził jest teraz jego szwagierką. Nie wierzył, że te dwie kobiety są siostrami, tak bardzo się różniły. Pochodziły z różnych światów.
- Ymm chciałam ci tylko pogratulować dobrego meczu i muszę już iść.
- Już? - Ocknął się blondyn. - Ale spotkamy się jeszcze? - Zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak. Aktualnie nigdzie się stąd nie ruszam.
- Dasz mi swój numer?
- Stary jest aktualny. - Miała już odchodzić lecz zatrzymała się. - Marco, nie mów Elizie, że tu jestem.
- Okey. - Pożegnali się i każde odeszło w swoją stronę.
Ona w pewnym stopniu wykonała powierzone sobie zadanie, jednak myślała, że uda jej się osiagnąć więcej. Porozmawiali jedynie chwile na nic nieznaczące tematy, bo stchórzyła i odeszła. Niestety, strach ją w pewnym stopniu sparaliżował, a ona sama oniemiała na widok blondyna. Nie sądziła, że znów wzbudzi w niej jakieś uczucia.
On karcił się w myślach, że nie potrafił rozwinąć rozmowy. Teraz już wiedział, że to właśnie jej mu najbardziej brakowało. Zamierzał zrobić wszystko, by naprawić ich stosunki, pragnął znów być jej ...przyjacielem. Ale czy dostanie takową szansę?


------------------------------
Nie jestem ani trochę zadowolona z tego czegoś. Wracam zmęczona z technikum naprawdę późno i nie mam już na nic sił. Najchętniej przespałabym resztę dnia, a może raczej już wieczoru. 
Proszę Was bardzo, komentujcie bo to naprawdę dla mnie ważne.
Kolejny w niedzielę. 
Pozdrawiam, Nika.

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział VI

 "Ona tego nie potrafi..."

Tego dnia Reus nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Chodził w tę i z powrotem. Prześladowała go pewna myśl, jakby wspomnienie. Zastanawiał się czy to może być prawda? Nie, nie, ja zwariowałem - wmawiał sobie. Mimo wszystko wezwał opiekunkę dla Lucasa i żegnając się z synkiem postanowił spotkać się z przyjacielem.
Po kilku minutach był pod domem nikogo innego jak Sahina. Jemu mógł się wygadać. Nuri ciepło go powitał i zaprosił do salonu. Chciał go poczęstować czymś do picia lecz blondyn przerwał mu w połowie zdania.
- Myślisz, że to możliwe bym zwariował? - Sahin dziwnie na niego spojrzał. - Chyba mam schizy. - Odparł opadając na kanapę. Turek zaśmiał się lecz spoważniał widząc minę blondyna.
- Poważnie mówisz? Co się stało? - Zainteresował się siadając obok.
- Pamiętasz Majkę ? - Nuri przytaknął, a Marco opowiedział mu o tym co go dręczyło. - Nie wiem czy to wydarzyło się naprawdę, ale mam dziwne wrażenie, że ona naprawdę tam była.
- Byłeś pijany, stary wszystko jest możliwe. - Przerwał mu.
- Chciałbym się z nią jeszcze kiedyś spotkać. - Westchnął blondyn. - Brakuje mi jej, ale skrzywdziłem ją.
- Nie skrzywdziłeś, zachowałeś się jak na faceta przystało. Zostałeś ojcem, co miałeś zrobić...
- Nie wiem, ale to wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie mogłem z nią porozmawiać.
- Mogłeś Reus... - Zauważył jego przyjaciel. - Była tu cały czas, ale ty skakałeś obok Elizy nie zwracając na nic uwagi. Owszem w tamtym momencie ją skrzywdziłeś, ale nie tym, że zostałeś ojcem.
- Byłem głupi. Nadal jestem! - Zdenerwowany wstał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Kochasz ją? - To pytanie sprawiło, że blondyn stanął w miejscu i zaczął się zastanawiać.
- Kochałem. - Cicho westchnął. - To, że zostałem ojcem wszystko zmieniło.
- Wszystko dlatego, że oboje nie potrafiliście o siebie walczyć. Kochała cie ale odpuściła ze względu na Elizę, ty tak samo. Woleliście odstawić prawdziwe uczucia na bok i udawać, że poza przyjaźnią nic was nie łączy.
- Myślisz, że ułożyła sobie życie na nowo? - Zapytał z lekką nadzieją w głosie.
- Marco, nikt nie znał jej lepiej od ciebie. Bądźmy szczerzy, ona tego nie potrafi...


W życiu każdego z nas jest jedna niewypowiedziana tajemnica, niewybaczony żal, niespełnione marzenie i nieosiągalna miłość. Ale kiedyś w końcu nadchodzi ten czas gdy musimy ruszyć się z miejsca. Spełnić dane obietnice i coś zmienić. Do takiego wniosku doszła jedna z tymczasowych mieszkanek Dortmundu.
Właśnie szykowała się do wyjścia. Było już popołudnie, a ona była kompletnie czysta. Było to czymś nieprawdopodobnym, ale tego dnia nie chciała brać. Pragnęła wyglądać na w miarę normalną dziewczynę. Zrobiła dość mocny makijaż tak by ukryć czerwone podkrążone oczy i bladą twarz. Jednak mimo jej starań nadal wyglądała źle. Pozostało jej więc zabrać już tylko swoją torbę, założyć buty i wyszła kierując się w stronę obiektu, który kiedyś był jej świątynią. Miała plan. Dziś postanowiła zrobić pierwszy krok.


---------------------------------
Znów przepraszam, jakoś zagapiłam się i ominęła mnie niedziela ;d
Dzisiejszego dnia znów wracamy do szkoły, wkraczam do pierwszej klasy technikum. Przyznam szczerze, że jakoś mi  ulżyło, może jednak ta klasa nie będzie taka zła... a Wam życzę tego samego i by ten rok szkolny był dla nas dobry :) Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i się ułoży. 
Kolejny rozdział w czwartek.