poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział XVIII

 "Będę, już zawsze"

Wpatrując się w śpiącego blondyna rozmyślała o tym co wydarzyło się wczoraj, kilka tygodni i miesięcy temu, o tym gdy pierwszy raz stanęła na Dortmundzkiej ziemi i gdy zrobiła to po raz ostatni. W jej krótkim, z pozoru nudnym życiu wydarzyło się już tyle rzeczy. Tych dobrych i złych, które sprawiały, że niejednokrotnie chciała się poddać jednak zawsze był ktoś kto jej na to nie pozwalał. Walczyła i będzie walczyć, bo tego nauczyła się przez te dwadzieścia lat swojego życia. Teraz nosząc pod sercem małego człowieka, będącego owocem miłości jej i piłkarza nie mogła się już doczekać kiedy to stworzą prawdziwą rodzinę. Dorosła i była już świadoma tego, że szczęśliwie kilkakrotnie uniknęła śmierci, pozostaje jej to docenić i dalej żyć przy boku Marco i spełniać się jako kobieta i matka. Patrząc na piłkarza wiedziała, że to on jest tym jedynym, mężczyzną jej życia, z którym chce kroczyć przez życie i wspólnie pokonywać wszystkie przeciwności losu. Mimo wszystkich niepowodzeń jakie ją spotkały czuła się szczęśliwa, czuła, że znów jest szaleńczo zakochana, tak jak kilka lat temu, a najlepsze dla niej było to, że obiekt jej zainteresowania się nie zmienił. Nadal był to ten sam Marco Reus, który obdarzył ją ogromnym uczuciem, pokazując czym jest prawdziwa miłość. Troska, zaufanie, przyjaźń i miłość pomimo wielu wad - to dzięki niemu i dla niego w jej życiu pojawiły się te uczucia. 
Przywdziewając na twarz uśmiech najładniejszy jaki tylko była w stanie, przeniosła się ze stojącej pod oknem kanapy na łóżko, na którym przed chwilą spał teraz już wyciągający do niej dłonie Reus. Usiadła obok i wtulając się w jego silne ramiona poczuła cudownie bijące od niego ciepło. 
- Przepraszam. - Wyszeptał pełen skruchy delikatnie całując ją w szyję.
- Nie przepraszaj, po prostu bądź.
- Będę, już zawsze. - Ich usta złączyły się w czułym pocałunku i tonąc w swych objęciach nie marzyli o niczym innym niż tym by ta chwila mogła trwać wiecznie. Mieli wiele do nadrobienia, ale właśnie po to są razem. Z każdym dniem ich miłość będzie kwitła, stawała się coraz silniejsza, aż wszystkie złe chwile z życia tej dwójki odejdą w niepamięć. Żadne z nich nie będzie wiedziało czym był wyniszczający nałóg i samolubna kobieta imieniem Eliza. Liczą się tylko oni. Marco, Majka, Lucas i nienarodzone maleństwo.
- Muszę iść na trening. - Marco zasmucony, że musi opuścić ukochaną na kilka godzin, niechętnie wypuścił ją ze swych ramion i zakładając kurtkę kierował się do wyjścia, jednak zatrzymał się spoglądając na walizkę leżącą gdzieś w rogu pokoju. - Widzę, że jesteś spakowana, to dobrze. - Uśmiechnął się obejmując ciemnowłosą, która spojrzała na niego pytająco.
- Po treningu przyjadę po ciebie i zamieszkasz razem ze mną.
- Ale tak już?
- Tak. - Zaśmiał się i zachłannie wpił w jej usta. - Cieszę się, że się nie opierasz.
- Będę czekać. - Odparła odwzajemniając uśmiech i całując go ostatni raz życzyła mu udanego treningu. 

Piłkarz z szerokim uśmiechem na twarzy opuścił hotel i wsiadając do auta szybko wziął telefon i zadzwonił do Andre.
- Tak? - Usłyszał zaspany głos przyjaciela i wybuchając śmiechem odparł
- Mam nadzieję, że się wyspałeś bo jesteś mi potrzebny.
- Tak, bardzo. - Westchnął. - Która godzina?
- Jakoś przed 9. Nieważne, wstawaj, zaraz wyślę ci smsa i musisz zrobić trochę większe zakupy.
- Zakupy? Tak wcześnie, co jest?
- Niech wystarczy ci to, że jestem szczęśliwy. Tak w ogóle to dziękuje, dzięki tobie mam teraz Majkę przy sobie.
- Aa czyli o to chodzi. - Zaśmiał się. - W takim razie już wstaję.
Po krótkim czasie piłkarz Chelsea otrzymał ogromną listę zakupów i po skonsumowaniu śniadania ruszył na miasto pożyczonym od Reusa Range Roverem.

*
Mijający go piłkarze oraz pracownicy Borussii Dortmund nie wierzyli w to co widzą. Niektórzy nie byli pewni czy to aby na pewno jest ich zawodnik. Szeroko uśmiechniętemu, kroczącemu korytarzem prowadzącym do szatni - Reusowi każdy uważnie się przyglądał. Nie był to ten sam chłopak, którego dane było im widywać przez ostatni rok. Ten był zupełnie odmieniony, szczęśliwy, radosny. Z daleka było widać, że w jego życiu dzieje się coś widocznie bardzo dobrego.
- Witajcie panowie. - Przywitał kolegów gdy tylko minął drzwi szatni. Odpowiedział mu radosny chórek zgranym Siema i blondyn zamiast zacząć się przebierać stanął na środku pomieszczenia z zamiarem wygłoszenia pewnej sugestii.
- Widzę, że są tu już prawie wszyscy. - Zauważył brak trenera dortmundczyków, który jak na zawołanie pojawił się obok niego. - Czyli jednak wszyscy. - Zaśmiał się. - Mam propozycję nie do odrzucenia. Z racji iż to dopiero początek tygodnia i do meczu mamy jeszcze pełne pięć dni to może odpuścimy sobie dzisiejszy trening?
Po tym pytaniu dało się słyszeć wiele szeptów i wyraźne niezadowolenie trenera jednak blondyn szybko dokończył swą myśl. - W zamian za to wszyscy jesteście zaproszeni na niewielkie przyjęcie u mnie dziś wieczorem. Pan oczywiście też trenerze i wasze kobiety również - Odparł uśmiechnięty spoglądając na mężczyzn siedzących przed nim.
- Co to za święto?
- Jest szczęśliwy, nie widać? - Zaśmiał się Nuri obejmując przyjaciela.
- Dobrze więc, chłopcy możecie wracać do domów i szykować się na to przyjęcie. - Klopp nakreślił w powietrzu cudzysłów i ze swoim typowym uśmiechem na twarzy wyszedł z szatni.
- Nuri. Masz czas? Potrzebuję twojej pomocy. - Reus zatrzymał Sahina, gdy zostali już tylko we dwóch.
- Jasne.
Wyszli razem ze sportowego obiektu, wsiedli do auta blondyna i ten zawiózł przyjaciela pod sklep jubilerski.


---------------------------------
Wstałam dziś o 5 rano by móc coś dla Was napisać, bo przez całe to zamieszanie ze świętami nie mam w ogóle czasu, a wcześniej nie wyrabiałam przez szkołę. Jednak udało się, coś powstało. Nie jest to żaden świetny rozdział, ale chciałam coś dodać przed świętami, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że dawno nic nie dodawałam na żadnego bloga za co bardzo przepraszam, ale jak już wspomniałam - szkoła. ;/
Ale dosyć tego smęcenia. Zbliżają się święta więc pragnę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. 

Oby te święta były dla Was jak najlepsze, byście mogły je spędzić wraz z rodziną, szczęśliwie. Oczywiście dużo ciepła, miłości, zdrowia - bo to najważniejsze. Uśmiechu na twarzy, spełnienia najskrytszych marzeń, dużo radości i prezentów również. 
Nie znamy się, ale jesteście dla mnie bardzo ważne. Dziękuję, że byłyście, jesteście ze mną na tej naszej "twórczej" drodze..
Wesołych Świąt. 
Udanego Sylwestra. 


Najgorszym więzieniem jest przeszłość...

4 komentarze:

  1. Nie masz pojęcia jak się cieszę że dodałaś ten rozdział :) Uwielbiam tego bloga! Rozdział wspaniały, taki pełen miłości i ciepła :) Więcej takich, a życie będzie piękniejsze. Wreszcie wszyscy są zadowoleni, zwłaszcza Marco i Maja :) Ciekawe jak im przyjęcie zleci. Czekam na kolejny z niecierpliwością :)
    Uwielbiam Twoje pisanie. Jednak rozumiem brak czasu, sama tak mam, niestety... Nie masz pojęcia z jaką niecierpliwością czekałam na przerwę świąteczną!
    Poza tym, życzę Ci wesołych, rodzinnych Świąt, dużo prezentów, pomyślności w życiu i udanego Sylwestra! :3 No i weny oczywiście!
    Buziaki kochana :***

    P.S. Zapraszam do mnie na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej , ale słodziaki ! A Marco , jak szybko się zaangażował i wszystko zorganizował ;) Mam nadzieję, że teraz już będzie tylko coraz lepiej ! ;) Bardzo się cieszę , że dodałaś dziś nowy rozdział i mam nadzieję, że niedługo pojawi się też n a Twoim drugim blogu o Olivii ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! ;D Rozumiem także brak czasu ; c Bo sama biegam cały czas, tu coś posprzątać albo pomóc mamie w kuchni ;x Ciężkie nasze życie ;d hłe hłe ;*
    Również życzę Ci udanych świąt , oraz tego by wena nigdy Cię nie opuściła i abyś nadal , tak świetnie pisała , kochana ! ;** Duuużo prezentów i miło spędzonego sylwestra ! <3

    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Nareszcie Marco i Maja są szczęśliwi. Zasłużyli na to :) Zapowiada się bardzo ciekawa impreza u Reus`a ;)
    Uwielbiam Twoją twórczość. Wybacz, że nie zawsze komentuje ale przez szkołę nie mam na to czasu... Ale czytam każdy rozdział :)
    Również życzę Ci radosnych i spokojnych świąt oraz szczęśliwego nowego roku :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z góry przepraszam, że tak późno komentuje, ale ...no tak wyszło... ;C


    Rozdział genialny, jak wszystko co ,,wyjdzie'' spod Twoich rąk! Wspaniały nastrój, który wprowadza czytelnika w błogi stan. Szczęśliwość bohaterów zdecydowanie udziela się osobom czytającym! - Dzieło!
    Co to treści - oczywiście jestem zadowolona, że w życiu Mai i Marco zawitała radość. Cudownie, że Reus urządza przyjęcie, bo na pewno wyniknie z tego dużo dobra dla ich związku! Jestem pod wrażeniem, po raz kolejny! Nie wiem co jeszcze powiedzieć...Może po prostu, że to piękny rozdział? :)
    Super!
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam, Izaa ;**

    Również życzę udanego sylwestra! Szczęśliwego Nowego Roku! :**

    OdpowiedzUsuń