niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział XVII

 "Jestem idiotą."

Dwie kolejne doby Majka spędziła w samotności zamknięta w hotelowym pokoju. Jeszcze niedawno nie spodziewała się, że znów tu będzie, że nadal będzie na tym świecie... Udało jej się już tyle przetrwać. Teraz  musi zawalczyć, jednak zaskoczeniem było dla niej to, że najwięcej trudności może sprawić jej zwykła rozmowa, a raczej przygotowanie się do niej. Przez ostatnie 48 godzin nie umiała myśleć o niczym innym niż o Marco i o tym co ją czeka podczas rozmowy z nim. Bała się, wiedziała, że ta konwersacja może odmienić całe ich życie. Obawiała się, że na gorsze...

Zbudzona przez głośne pukanie do drzwi, zdziwiona podniosła głowę z poduszki. Była dopiero ósma rano, więc niemożliwe by była to obsługa hotelowa, która nigdy nie przeszkadzała swym gościom. Ciemnowłosa ospale wstała więc z łóżka i otulając się kołdrą podeszła do drzwi. Otworzyła je i nie dowierzając temu kogo przed sobą widzi przetarła zaspane oczy i spoglądając raz jeszcze na mężczyznę otworzyła szeroko usta jakby chciała krzyczeć, jednak z jej ust dało się słyszeć tylko jedno ciche słowo.
- Andre?
- Wpuścisz mnie ? - Piłkarz roześmiany wtargnął do pokoju zajmowanego przez Majkę i zdejmując swą kurtkę odwiesił ją na jeden z foteli stojących pod oknem. - Nie przywitasz się ze mną? - Zwrócił się do przyjaciółki, która nadal stała w drzwiach. Zamknęła je więc i przytulając się do blondyna zapytała co go do niej sprowadza.
- Bo wiesz... Eliza wie, że tu jesteś
- Widziałyśmy się przecież w sądzie bystrzaku. - Westchnęła i usiadła na łóżku wtulając się mocno w kołdrę otulającą jej ramiona.
- No tak, ale sęk w tym, że była u mnie.
- U ciebie ? W Londynie? - Dziewczyna z wrażenia stanęła prosto oczekując wyjaśnień od piłkarza.
- Wie, że u mnie mieszkałaś i kazała ci przekazać, że nie ustąpi dopóki nie zniszczy życia tobie i Marco.
- Nie boję się jej. - Spojrzała na przyjaciela i uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. - Dziękuje, że jesteś, ale dam już sobie radę.
- Promieniejesz. - Zauważył.
- Dzięki. - Odparła sarkastycznie. - Nie spałam tak naprawdę dwa dni, a gdy dziś nad ranem mi się to udało to oczywiście musiałeś się pojawić. Wyglądam tragicznie, a niedługo spotykam się z Marco.
- Poważnie?
- Mhm. Najwyższa pora porozmawiać. Cholernie się boję. - Cicho westchnęła i zaczęła przeszukiwać walizkę w poszukiwaniu ubrań na dzisiejsze spotkanie.
- Czego?
- A jak myślisz. - Dziewczyna teatralnie wywróciła oczami i zostawiając Andre samego, powędrowała do łazienki, gdzie ciesząc się przyjemnie ciepłą kąpielą poczuła jak stres ustępuje. Wiele razy rezygnowała i robiła wszystko by uniknąć każdej nawet najmniejszej szkody. Teraz pragnie porozmawiać z Reusem i wszystko wyjaśnić, bo dotarło do niej, że zatajając prawdę gorzej krzywdzi innych i samą siebie. Wychodząc z wanny owinęła się białym, miękkim ręcznikiem i stanęła przed lustrem by zrobić delikatny makijaż. Gdy była już gotowa założyła jeszcze ubrania i wróciła do pokoju, gdzie nadal przebywał piłkarz Chelsea.
- Zejdziemy na śniadanie ?  - Zagadnął ją piłkarz.
- Nie, Marco zaprosił mnie do siebie, więc wiesz.. - Odparła nieśmiało.
- Rozumiem. - Odparł uśmiechnięty i przytulił do siebie ciemnowłosą. - Będzie dobrze.
- Zaraz muszę wychodzić, bo już prawie dziewiąta.
- Okey to jak będziesz wychodziła to ja skoczę na śniadanie, bo umieram z głodu. - Zaśmiał się.
- To zbieraj się, tylko najpierw podaj mi tą kurtkę, na której właśnie siedzisz. - Dziewczyna spojrzała na niego udając rozzłoszczoną i po chwili oboje wybuchli śmiechem.
- Wybacz.
Narzucili na siebie kurtki i stanęli na hotelowym korytarzu by się pożegnać i aby Andre życzył szczęścia przyjaciółce.
- Przestań się już denerwować.
- Nie denerwuję się. - Zawyła ciemnowłosa i wtuliła się w mężczyznę. W tym momencie obok nich pojawił się Reus. Zniecierpliwiony już czekaniem postanowił przyjść po Majkę bojąc się, że ta zrezygnowała ze spotkania z nim. Pierwsze co zauważył to Schurle tulący ciemnowłosą i coś co jeszcze bardziej go zaciekawiło, a mianowicie jej dziwnie zaokrąglony brzuszek. Majka widząc blondyna i jego przeszywający ją wzrok szybko oderwała się od przyjaciela i zapięła kurtkę.
- Hej. - Wyszeptała patrząc na widocznie zamyślonego Marco.
- Cześć. - Spoglądał bardziej na Schurle niż na dziewczynę, tamten również się z nim przywitał i informując, że już pójdzie zniknął z oczu Marco i Majce. Blondyn odprowadził go smutnym wzrokiem i spojrzał na zmieszaną ciemnowłosą.
- Idziemy ? - Zapytała starając się nie patrzeć mu w oczy. Bała się tego co mógł sobie pomyśleć.
- Tak. - Przepuścił ją przodem i po chwili oboje znajdowali się na zewnątrz. Marco jak przystało na dobrze wychowanego mężczyznę otworzył jej drzwi do swego auta i czekając aż ta się usadowi zamknął je i niedługo potem również on siedział w środku. Droga do domu piłkarza minęła im w dość napiętej atmosferze, jednak żadne z nich nie potrafiło się odezwać. Dopiero po skończonym posiłku zdecydowali się na rozmowę, która nijak im się nie kleiła. W końcu Marco nie mogąc już wytrzymać wziął sprawy w swoje ręce.
- Chciałem cię przeprosić. Nie uwierzyłem ci, jestem kompletnym idiotą. - Westchnął spuszczając wzrok.
- Dla mnie sprawa jest już zamknięta, ciesz się spokojem... i nie jesteś idiotą. - Powiedziała ciemnowłosa po chwili zastanowienia. Zaczęła nerwowo stukać paznokciami o blat stołu chcąc mu coś powiedzieć jednak blondyn ją ubiegł.
- Gdzie byłaś przez cały ten czas?
- W Londynie, Andre przyjął mnie pod swój dach, a wcześniej uratował przed popełnieniem kolejnego błędu. - Odparła zgodnie z prawdą. Przez cały ten czas czuła jak smutne brązowe oczy Reusa są w nią utkwione.
- To dobrze. Napijesz się może wina? - Zapytał zmieniając temat.
- Nie,  nie mogę. - Wyszeptała unikając jego wzroku. Natomiast Niemiec nawet nie udawał zdziwionego, nie był ślepy ani aż tak głupi, zdawał sobie sprawę co jest tego powodem. Zdenerwowanie dziewczyny sięgnęło apogeum nie widząc żadnej reakcji ze strony piłkarza. Za to blondyn spokojnie postawił przed sobą butelkę jednego z najlepszych win i nalewając go sobie do kieliszka uważnie obserwował siedzącą na przeciw niego Polkę.
- Marco.. to nie ma sensu, lepiej już pójdę. - Wstała od stołu i skierowała się w stronę drzwi. Jej trzęsące się dłonie i napływające do oczu łzy skutecznie uniemożliwiały jej zapięcie kurtki.
- Cholera. - Syknęła siłując się z suwakiem.
- Pomogę ci. - Dopiero teraz zauważyła Marco stojącego w progu, podszedł do niej i spoglądając jej w oczy pomógł się ubrać, niczym małemu dziecku. Złapał za końcówki suwaka, pociągnął w górę i omijając wystający brzuszek zasunął pod samą szyję ciemnowłosej. Stali tak przez chwilę wpatrując się w siebie, dopóki nie dotarło do niej zadane przez Reusa pytanie.
- To dziecko Schurle? - Zapytał najspokojniej jak potrafił bojąc się usłyszeć krótkiego "tak", aczkolwiek nie doczekał się żadnej konkretnej odpowiedzi. W jego uszach zabrzmiał głos Polki i zaraz potem już jej nie było.
- To czwarty miesiąc... myślę, że taka odpowiedź ci wystarczy.
Blondyn wrócił do jadalni i wyciągając z barku coś mocniejszego usiadł na kanapie z butelką w dłoni i twarzą kompletnie bez uczuć. Ilość myśli w jego głowie sprawiła, że czuł się zagubiony i nie miał najmniejszego pojęcia co myśleć oraz robić.

*
Pijany, mimo sprzeciwu ochrony doszedł chwiejnym krokiem na pierwsze piętro i zatrzymał się przed pokojem nr 15. Zapukał do drzwi nieszczególnie delikatnie i niecierpliwie wyczekiwał aż pojawi się przed nim postać ciemnowłosej. Mimo, że było już po północy drzwi się otworzyły, a w nich cała zapłakana, z rozmazanym makijażem kobieta, którą kochał nad życie.
- To przeze mnie ? - Zapytał nadal się chwiejąc. Nie usłyszał odpowiedzi, Majka jedynie smutno się uśmiechnęła i po chwili poczuła jak piłkarz ją przytula, a następnie ujmuje jej twarz w dłonie.
- Dlaczego zapytałeś czy to dziecko jest Andre? - Wyszeptała łamiącym się głosem.
- Bo jestem idiotą. - Odparł uśmiechając się i spoglądając w jej smutne oczy zachłannie pocałował w usta. Oparł swe czoło o niej i do jej uszu napłynęły dwa najpiękniejsze słowa, jakie do tej pory usłyszała.
- Będziemy rodzicami. - Wyszeptał nadal nietrzeźwym głosem i ponownie ich usta złączyły się w czułym pocałunku.

4 komentarze:

  1. Cudowne!
    Nie spodziewałam się,że Maja będzie w ciąży. Przez chwilę myślałam,że to faktycznie dziecko Andre,ale kiedy Maja wyjaśniła,że to już 4 miesiąc...Achhh! Lepiej być nie mogło! Kurczę, zazdroszczę Mai takiego wspaniałego przyjaciela jakim jest Schurle! Wspaniały człowiek. Marco, jak przystało na zdziwionego ojca się nachlał :D Świetnie słodka końcówka! Uśmiech mi z mordki nie schodził jak czytałam to dzieło! Wspaniałe! *,*
    Czekam na kolejny,cudowny rozdział!
    Pozdrawiam,Izaa ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, rany !
    W życiu bym się nie spodziewała, że Maja jest w ciąży ! ;o
    ,,Będziemy rodzicami"- prawie się poryczałam ! *.*
    Lepiej być nie mogło.Oni muszą być razem i tworzyć happy rodzinkę nie ma innej opcji ! :D
    Szybko pisz nowy bo nie wytrzymam ! :D
    Pozdrawiaam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh! Od razu wiedziałam, że to Marco dziecko ;D
    Wspaniały rozdział ! Słodki i też trochę smutny ! Prawie się popłakałam , a także bardzo ucieszyłam na słowa " Będziemy rodzicami " ;>
    MARCOLOVELOVELOVELOVE <3 ;d
    Mam nadzieję, że siostra Majki zniknie z ich życia i da sobie spokój ;)
    Do następnego ! ;*


    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu udało mi się nadrobić rozdziały i po prostu wow....ogromne wow. Zwaliłaś mnie z nóg, naprawdę. Świetnie, po prostu świetnie ! Już się bałam, że Marco będzie takim idiotą i nie uwierzy, że to jego dziecko. Na szczęście, choć po pijaku, dotarło do niego jaka jest prawda. Mam nadzieję, że w końcu uda im się być szczęśliwymi a tamta zołza nie pokrzyżuje im planów. Czekam niecierpliwie na nexta, bo po powrocie jestem głodna tak świetnej twórczości jak Twoja. Pozdrawiam i ściskam cieplutko : *

    OdpowiedzUsuń